Czytacz 44

Utworzono dnia 21.05.2025

Czytam, więc jestem.

Parafraza z Kartezjusza

Niewątpliwie jest to urok, gdy w powtórnym czytaniu książki, którą dawno, dawno temu przeczytało się odkrywa się niezaprzeczalne piękno, na które nie zwróciło się uwagi przy pierwszym czytaniu.

I tak było u mnie tym razem, gdy bez mała po pół wieku ponownie przeczytałem dziełko Marii Pruszkowskiej pod tytułem „Przyślę Panu list i klucz” (cytat z „Wesela”).

Początkowo leżał ten utwór na moim biurku przez kilka dni. Przyglądałem się i zastanawiałem: czytać? Nie czytać?, przecież to stara wydana w 1956 roku pozycja. Wynajdywałem sobie różne prace, aby odłożyć w czasie czytanie. Zrobiłem porządek w garażu, odkurzyłem książki na półkach, zmywałem naczynia i chętniej niż zwykle robiłem zakupy – aż żona zdziwiła się, że tak lubię stać w kolejce przy kasie. Aż nagle wziąłem tomik, zaparzyłem kawę i łyknąłem (nie kawę, tylko tekst).

Dedykację, Maria Pruszkowska napisała taką: „Książkę tę ofiarowuję maniakom czytania.” (Dawniej chyba nie zauważyłem tego.) Teraz byłem pewien, że autorka zwróciła się specjalnie do mnie, bo jestem czytaczem, książkoholikiem…

Czytając zrozumiałem, że niektóre utwory, wbrew wszelkim teoriom nie starzeją się, tylko zaczynają powtórną młodość.

Sprawa ma się tak: jest sobie rodzina – totalnie zwariowana na punkcie czytania. Książka jest dla nich czymś więcej niż – jak to się mówi – chleb powszedni. Nieważne jest, kiedy i w jakim miejscu każde z nich się znajduje – czytają.

Rodzice „cierpią” na syndrom maniakalnego czytania i porazili tą chorobą swoje dwie córki. A na to nie ma lekarstwa. Nie ważne, czy obiad jest zrobiony, czy też od wielu dniu mieszkanie nie jest sprzątane, a w spiżarni ostatnie okruszki myszki zjadły. Nic to – oni czytają.

Każda książka jest dla nich swoistym światem. Czy to klasyka, czy nowość wcielają się w postacie z lektur. W zależności od sytuacji cytują odpowiednie wersy – jakby szyfrem się porozumiewają. Bazują na dialogach z Trylogii, „Wesela”, „Pana Tadeusza”. W użyciu jest nawet „ Trędowata” i „Przeminęło z wiatrem”, a także Jack London oraz wielu innych pisarzy i tytułów.

Ktoś może powiedzieć, że to pachnie nudą. Nic z tych rzeczy! Niemal na każdej stronie są sceny jakby wyjęte żywcem ze slapstiku w filmie. Akcja jest szybka i obfituje w rubaszny, groteskowy humor,

Ostrzegam, że przy czytaniu nie należy jeść kruchych ciasteczek, gdy ze śmiechu można zakrztusić się.

NAPISAŁ CZYTACZ