CZYTACZ PISZE 15
Książka to mędrzec łagodny i pełen
słodyczy, który puste życie napełnia
światłem, a puste serce wzruszeniem.
Kornel Makuszyński
Młoda dama spytała czy ja, dziadek zdaję sobie sprawę z tego, że książka „Rodzina Monet” to jest opowieść o przygodach piętnastoletniej panienki, i że jest to książka dla dziewcząt. Tak, wiedziałem o tym, również jak wtedy gdy czytałem inne tak zwane dziewczyńskie książki. Polowałem na ten tytuł, przeczytałem i jestem „Rodziną …” oczarowany.
Inne „panienkowe” książki to: „Ania z Zielonego Wzgórza” oraz „Złodziejka książek” Marcusa Zusaka. Do nich właśnie dołączyła „Rodzina Monet” Weroniki Anny Marczak.
Te trzy tytuły łączy jedno: zagubiona i w pewien sposób samotna dziewczyna wchodząca w dorosłe życie, wokół której dzieją się niesamowite, niepokojące i niepojęte dla niej historie.
Znamy dzieje Ani, wiemy ile musiała przeżyć i dokonać aby, taka a nie inna została zaakceptowana. Działo się to na początku XX wieku. W „Złodziejce książek” dziewczynka o imieniu Liesel także jest samotna, zagubiona i musi stawić czoła wszystkim okropnościom drugiej wojny światowej.
Te same motywy i sieroctwo, odosobnienie, samotność i myślenie jak wybrnąć z zagrożenia spotkałem w dziejącej się współcześnie w rewelacyjnej (jak dla mnie) „Rodzinie Monet” książce, którą można dedykować dla nasto… jak i stulatków.
I tak oto, ja stary satyr (anagram) – po tym gdy pokochałem Anię, później Liesel, tak teraz Hailie Monet – młodą, rezolutną osóbkę, lawirującą między radością a tragedią – a powieść zaczyna się od tragedii. Później jest już gorzej.
Niektórzy recenzenci książki są oburzeni słownictwem jakim porozumiewają się (czasem) postaci. Mnie to nie razi, bowiem słowa te są użyte odpowiednio do zaistniałej sytuacji. W środowisku, w którym obraca się Hailie, śmiesznym byłyby powiedzenia: „kurza twarz”, czy „motyla noga”.
Jeżeli ktoś chce te słowa nie poddające się krytykom, usłyszeć, niech pójdzie za grupą młodzieży wychodzącej ze szkoły i posłucha …
Po kilkudziesięciu stronach (a w tych trzech częściach jest ich około 1200 i zapowiada się więcej) postanowiłem, dla mojego „filmu”, obsadzić jako Hailie, aktorkę. Wybór padł na Dorotkę Grzelak z „Szaleństwa Panny Ewy” (wg Kornela Makuszyńskiego).
Uważam, że taka pozycja, jak „Rodzina Monet” powinna być czytana, gdyż uczy i daje do myślenia. Fabuła pokazuje jak żyć aby być w zgodzie ze sobą i otoczeniem. Mówi o znaczeniu rodziny, czym jest przyjaźń i co to znaczy zło i dobro.
Za chwilę książka wejdzie na półkę w Naszej Bibliotece. Radzę ustawić się w kolejce!
NAPISAŁ CZYTACZ
