CZYTACZ PISZE 24
Kobieta jest jak książka.
Przeglądając ją zawsze się na coś trafi.
Anatol France
EPIZOD 2
Po wyjściu z gabinetu zabiegowego zauważyłem, że panienka przegląd moją książkę.
- Babskie książki czytasz? – spytała uśmiechając się.
- Oj tam, oj tam babskie. Czytam nawet takie dla dzieci, te właśnie jest najtrudniej napisać. Kobietki piszą piękne książki. Są jednak takie, które nazywam femami lub seksistkami; takie wykrzykują, cytuję: „Kopernik też była kobietą”. Nie, ich książek nie poczytam. Na moją akceptację trzeba sobie zasłużyć i zauroczyć tak, jak ta pisarka której powieść trzymasz w dłoni.
- Lucinda Riley – odczytała z okładki – szkoda, że już więcej nic nie napisze. Przeczytałam biogram. Jechała na naszym wózku.
- No cóż, smutne. Dopiero zacząłem czytać „Pokój motyli”. Kilka dni temu skończyłem „Różę północy”.
- Podobała się?
- Skóra mi cierpła przy każdej stronie. Tak, to było przeżycie. Ale nie opowiem ci fabuły. Chciałbym abyś „Różę...” przeczytała, a inaczej mówiąc – przeżyła ją. To jedna z takich pozycji, że gdy czytając chcesz wiedzieć jak się skończy, ale obracając kartkę życzysz sobie aby się nie skończyła.
- Znam takie książki. Chociażby te, które napisał Xavier de Montepin.
- O, i po to sięgasz? Przecież one pochodzą z epoki Victora Hugo! Chwali się to. Powiem, że miałem dużo przyjemności czytając chociażby „Lekarza obłąkanych”. A wracając do „Róży północy”, ujęło mnie to, że akcja dzieje się w ciągu stu lat. Fabuła świetnie skonstruowana. Miałem wrażenie, że płynę przez opowiadaną historię. Jest w niej opisany piękny, magiczny świat, w którym wszystko co nie realne staje się faktem. Przemieszczałem się od roku 1911 do 2012. Z Indii pełnej magicznych rytuałów do Anglii, w której prym wiodą sfiksowani, aby nie powiedzieć, chorzy na umyśle arystokraci i snobistyczni dandysi. Jest to świetnie ujęty przegląd zachowań dwóch odmiennych kultur. Dawno nie czytałem tak wzruszającej historii.
- Rozumiem, że jest to powieść społeczna – wtrąciła Zuzia.
- Nie, nakreśliłem ci tylko tło wokół którego rozwija się fabuła. Jest to historia o ludziach zmagających się z przeszłością. Opowieść o wielkiej miłości matki do syna, kobiety do mężczyzny, o skomplikowanej współzależności ludzkich losów, także o ich intuicji, o medycynie ajurwedyjskiej i, co dziwne o jasnowidzeniu. Zachęcam cię do przeczytania. Dodam, że zakończenie chwyta za serce.
- Już cieszę się na to, że przeczytam.
Z gabinetu wyszła pielęgniarka, rozglądnęła się i po chwili podeszła do nas.
- Pani Zuzanna? – spytała. Ta skinęła głową. – Proszę, idziemy zobaczyć co tam jest u pani, w środku.
- Do widzenia, czytaczu – spojrzała na mnie zielonym wzrokiem.
Kiwnąłem głową. Poszła z siostrą. W pewnym momencie zauważyłem, że jej sylwetka jakby stawała się przezroczysta, a po chwili otoczyła ją srebrzysta mgiełka i Zuzia zniknęła w niej. A może tylko mi się tak zdawało…
NAPISAŁ CZYTACZ


