CZYTACZ PISZE 32
Młoda dwudziestoparoletnia kobieta o imieniu Sage traci matkę i na spotkaniu w grupie wsparcia poznaje pewnego pana po dziewięćdziesiątce. Jest on znanym z dobroci emerytowanym nauczycielem i społecznikiem. Gdy ich przyjaźń dojrzała starzec ten o imieniu Josef prosi ją aby pomogła mu umrzeć.
Josef w ciągu swojego długiego życia wiele razy wychodził żywy z wypadków, które dla innych oznaczałyby śmierć.
Po kilkudziesięciu stronach zrozumiałem. Że nie da się tego tak łatwo przeczytać. Brnąłem przez fabułę tak jakbym przedzierał się przez nigdy nie trzebioną dżunglę. Nie dlatego, że jest trudna w odbiorze-nie jest taka-tylko, że z każdą stroną jest okrutniejsza. Każda strona krzyczy. Uparłem się i brnąłem dalej, a moja wyobraźnia szeptała: czytaj, musisz dowiedzieć się czy wielka zbrodnia zostanie ukarana.
Potem dowiedziałem się jak czyni się dobro i jak rodzi się zło. W tym drugim przypadku zaczyna się ono od zabicia niewinnej szarej myszki.
Aby jeszcze pogłębić ponurą atmosferę fabuły Sage zakochała się w tanatopraktyku, osobie która zajmuje się przygotowaniem zwłok do pochówku. I na dodatek jest żonaty.
W powieści przeplatają się wątki z przeszłości z teraźniejszością. Ważna jest jednak inna sprawa: Josef opowiada dziewczynie o swoim życiu i nadal prosi ją o pomoc w odejściu z tego świata. Stanowi to dla niej wielki moralny problem. Znając jednak historię życia swojej babci, stwierdza, że nie ma przebaczenia za popełnione niegdyś czyny – jest tylko dążenie do zemsty. I ta zemsta zostaje wykonana za pomocą znajomości sztuki piekarniczej.
NAPISAŁ CZYTACZ

