CZYTACZ PISZE 45
Najbardziej bójcie się tych, którym
wydaje się, że posiedli całą wiedzę.
Karolina Lewestam
„Strażniczka perły”
- „Chata”. Gdyby tę książkę napisał muzułmanin, ściganym byłby tak jak Salman Rushdie po opublikowaniu swoich „Szatańskich wersetów”. Ciąży na nim wyrok śmierci ogłoszony przez fanatycznych wyznawców Allaha.
My jednak żyjemy w innej rzeczywistości. Chociaż można dużo dyskutować o tym do czego może posunąć się pisarz, kreując inne niż ustalone dogmatycznie wizerunki Boga i Świętych.
Kanadyjski pisarz William P. Young odważył się napisać, z pozoru tylko, kontrowersyjną powieść „Chata”.
Pierwotnie utwór został napisany jako prezent gwiazdkowy dla dzieci autora i nie myślał Young o jego opublikowaniu. Jednak, gdy przeczytali go przyjaciele autora - za ich namową - postanowi go opublikować. Wydawcy wahali się. Nie chcieli upublicznić treści zawartej w książce. Autor postanowił wydać ją własnym nakładem.
Początkowo „Chata” była jakby niezauważana. Istniała jakby literatura drugiego obiegu. Jednak, gdy rozgorzała dyskusja w prasie i na forach internetowych książka stała się bestselerem i została przetłumaczona na wiele języków. Stała się obiektem krytyki kościołów różnych wyznań. Mówi się o błędnym przedstawianiu Boga, że jest głęboko niepokojąca i zawiera herezję, jest nieortodoksyjna, fałszywa i bardzo niebezpieczna. Konkretnie chodziło o przedstawienie przez Younga Trójcy Świętej.
- Czytając „Chatę” nie ominęły mnie przemyślenia i refleksje. Z pozoru jest to powieść kryminalna. W czasie wakacji zostaje porwana dziewczynka, córka Allena Philipsa – głównego bohatera. Podczas śledztwa w samotnej, w lesie stojącej chacie znaleziono dowód, że tutaj dziecko zostało zamordowane. Sprawcy nie udało się zidentyfikować.
Minęły cztery lata i Allen otrzymuje list. Bardzo tajemniczy, z informacją aby pojechał do owej chaty, gdzie śmierć poniosła jego córka. Allen ma wrażenie, że ów list napisał do niego … Bóg.
To co dzieje się w tytułowej chacie jest fantasmagorią i jakby psychoterapią, w której Allen uczestniczy. I tutaj właśnie zaczynają się kontrowersje. Trójca Święta, która objawiła się jemu wygląda tak: Bóg nazywa siebie Tatuśkiem, Jezus mówi, że jest żydowskim robotnikiem, a Sarayu jest Azjatką tytułującą się Duchem Świętym.
Nie bulwersuje mnie takie postrzeganie świętości, tylko utwierdza w przekonaniu, że Bóg nawiedza nas wtedy, gdy jest tego najwyższa potrzeba, a sposób w jaki to robi aby nas do siebie przekonać to już jego sprawa.
Chciałbym zadedykować ten utwór wszystkim z otwartym umysłem. Należy zrozumieć, że to spotkanie w chacie jest psychoterapią zrozpaczonego ojca. Może on porozmawiać o swojej stracie, bólu, tęsknocie za córeczką. Daje mu to przekonanie o zrozumieniu i przebaczeniu i pozwala pogodzić się ze stratą, a także napełnia go nadzieją.
NAPISAŁ CZYTACZ

